poniedziałek, 27 czerwca 2011

Dzień 13 Kasha Katuwe, Santa Fe

Rano pojechaliśmy do Kasha Katuwe, czyli słynnych namiotowych skał. Wiatr przez wieki wyrzeźbił skały, które obecnie przypominają wyglądem namioty. Po ponad godzinnej wycieczce po szlaku w koszmarnym upale skierowaliśmy się w stronę Santa Fe, drugiego najstarszego miasta w Stanach i chyba najbardziej znanego miasteczka Nowego Meksyku. Santa Fe ma niewątpliwie niesamowity urok i artystyczną „duszę”. Większość jego mieszkańców to artyści, malarze, pisarze i inni związani ze sztuką, co doskonale widać na ulicach.  W portykach Plaza Indianie sprzedają swoje rękodzieło, kolorową biżuterię, naszyjniki, bransoletki. Tego dnia niedaleko nas, bo około 9 mil od Kasha Kutwe wystąpił wielki pożar, ogień widać było nawet z Santa Fe, a ogromna chmura dymu na długo zasłoniła słońce i cała miejscowość była w dymie. W Nowym Meksyku panuje obecnie wielka susza, zabronione jest rozpalanie ognisk, a i tak płoną wielkie połacie, ludzie od wielu dni walczą z pożarami. Wieczorem nocowaliśmy na opustoszałym, nieczynnym kempingu koło Espanoli. Innych kempingów w pobliżu nie było, a było już ciemno, więc mimo, że okolice były dość przerażające postanowiliśmy tam zostać.
Kasha Katuwe








Całe niebo nad Santa Fe zasłoniła chmura dymu z pożaru



Pożar niedaleko Santa Fe