niedziela, 27 czerwca 2010

Dzień 15 Nebraska

Nebraska. Słowa Gena Hackmanna z filmu „Bez przebaczenia” : „Myślałem, że umarłem, ale okazało się, że jestem w Nebrasce” oddają, to co widzimy. Bezkresne pola, nie ma niczego, na czym można zawiesić choć na chwilę wzrok. Odwiedzamy Carhenge, chyba jedyną „atrakcję” w całej Nebrasce, czyli niby Stonehenge, ale z samochodów.
Po nudnej podróży naszym oczom ukazuje się w końcu skalna iglica, Chimney Rock, jedno z bardziej znanych miejsc na Dzikim Zachodzie. Przez cały XIX wiek służył jako punkt orientacyjny dla trzech historycznych amerykańskich dróg: Szlaku Kalifornijskiego, Szlaku Oregońskiego i Szlaku Mormonów, które w Nebrasce zbiegały się w jedną drogę. Gdy z drogi widać było charakterystyczna piramidę z iglicą, to znaczy, że już niedługo Góry Skaliste. Bo choć to jeszcze Wielkie Równiny, to już nie takie równe, a na horyzoncie już majaczą góry.
Dziś nocujemy u podnóża Gór Skalistych. Wszędzie na kempingu ostrzeżenia przed niedźwiedziami, pod żadnym pozorem nie wolno zostawiać jedzenia na zewnątrz. Parę dni temu w okolicy niedźwiedź zagryzł turystę, no nie powiem, trochę się boimy. Tym bardziej, że gdzieś wcześniej obejrzeliśmy jakiś filmik, że dla niedźwiedzia dostanie się do kampera to żaden wysiłek.