niedziela, 23 czerwca 2013

Dzień 6 Bodie

Z samego rana pojechaliśmy do słynnego miasteczka Bodie. Lokalna słabo oznakowana droga po kilku milach zamieniła się w nieutwardzoną drogę pełną dziur, dobrą dla samochodów terenowych, a nie naszych kamperów. Ale co tam, już nie raz zdarzało nam się jeździć kamperami off road, możemy i tym razem. Bodie to ghost town - miasteczko opuszczone. Jest to największe wymarłe miasto w Kalifornii i najlepiej zachowane w całym kraju. Powstało około 1850 roku, gdy w okolicznych górach znaleziono złoto. Tysiące ochotników z Kalifornii i z całych Stanów przybyło tu wtedy, by szukać swojej szansy. Ludzie spragnieni szybkiego zarobku i opanowani gorączką złota. Nie tylko przedsiębiorcy i górnicy, ale także wszelkie typy spod "ciemnej gwiazdy", prostytutki, hazardziści, złodzieje. W ciagu kilkunastu lat do miasta przyjechało 10 tys. osób. Bodie położone jest wysoko w górach Sierra Nevada, w bardzo niekorzystnych dla ludzi warunkach. Zimy były tu bardzo ostre, lata upalne. Prawie żadnej roślinności. Mimo to miasto tętniło życiem. Około 1940 roku złoża złota wyczerpały się, więc nie było już powodu dla którego ktoś chciałby zostać w tej nieprzyjaznej człowiekowi okolicy. Miasto opustoszało. Dziś możemy oglądać porzucone domy, które wyglądają tak, jakby ktoś miał do nich zaraz wrócić, z całym wyposażeniem w środku, zakurzone meble, pozostawione kubki, pożółkłe tapety. Są zatowarowane jeszcze sklepy, jest siłownia!, straż pożarna, kościół, saloony i oczywiście kopalnia złota. Wszystko  pokryte kurzem i zębem czasu. Można się tu poczuć jak w dawnej Ameryce z czasów saloonów i main street, przesiąkniętej krwią poszukiwaczy przygód i złota.