Od dziś określenie słoneczna Kalifornia nabiera dla mnie nowego znaczenia. Przy samym oceanie jest ciągle zimno, wietrznie i mglisto. Gdy oddalimy się o 10-15 km od wybrzeża zaczyna się lać żar z nieba. Wybrzeże Kalifornii i Oregonu jest niesamowite. Jedziemy setki mil, a nie napotykamy na swojej drodze żadnych wielkich hoteli, ani betonowych miejscowości. Mijane miasteczka są małe, z parterowymi, klimatycznymi domkami położonymi na wydmach, nad samym brzegiem Pacyfiku.
Docieramy też dziś do Redwood National Park i do Aleji Gigantów. Nazwa parku pochodzi od rosnących w nim drzew - sekwoi wiecznie zielonych.